piątek, 30 sierpnia 2013

Co u nas ?

Wchodzę na blogi , które często odwiedzam i wściekam się , że znowu nic nowego się nie pojawiło , a ja? Wcale nie jestem lepsza , planuję napisać notkę , ale zupełnie wylatuję mi to z głowy o czym miałam ją skrobnąć. Chyba notki ' Co u nas ?' będą się pojawiały częściej . 

Dzisiaj jest 29 sierpień .

Jeden z najgorszych dni w moim życiu . Powód jest zupełnie prosty . Dzisiaj mija rok kiedy nie widzę , nie słyszę , nie czuję Denisa. Pogodziłam się z tym , ale nie do końca. Zawsze kiedy zobaczę Jego zdjęcie w telefonie chcę mi się wyć na całe gardło , żeby On wrócił . Pamiętam jak jeszcze nie dawno napisałam list do Niego . Zawsze kiedy Go czytam jest mi lepiej , pomogło mi to się z tym pogodzić. Znam Go na pamięć , bo czytałam Go tylekroć , że nie umiałabym się Go nie nauczyć. Pamiętam jak wróciłam z 10 dniowego obozu , On spał w Jego ulubionym miejscu , nie poznałam Go ,bo przez 10 dni urósł , wyrudział . Na początku miał brązową sierść , później zrudział , ale i tak był cudowny . Wybiegłam z samochodu i krzyknęłam ' Denis kochanie ! ' On przybiegł taki szczęśliwy , przytuliłam Go , a On wskoczył mi na ręce . Pamiętam jak chodziliśmy na orzechy , których raczej mu nie dawałam , jak zawsze zaszywaliśmy się w nasze ulubione miejsce w stawie. Nic i nikt mi tego uczucia nie zastąpił , tej radości , że Go mam . Był moim najlepszym przyjacielem , z którym mam niemal miliony wspomnień. Kocham Cię , śpij dobrze. 


Szczeniaki rosną jak na drożdżach . Hektor z dnia na dzień staję się coraz większym łobuzem, który nawet mi daję często popalić. Rahim nadal jest jaki był , ciągle gryzie mi kostki co czasami doprowadza mnie do złości . Nawet ja czasem mam mało cierpliwości do tych łobuzów , ale nigdy bym Ich nie uderzyła. Wolę
zacisnąć zęby i odejść ochłonąć niż wydzierać się na Nie , a potem tego żałować. Niestety Rahimowi zdjęcia nie da się zrobić , bo musi co chwilę się wiercić . 
Rolfik czasem włącza swoją młodzieńcze szaleństwo i bawi się jak kilka lat temu .
Nero wczoraj wrócił z 'dziewczyn' po dniu zgłodniał i wrócił .
Kama przybiera na wadzę , bo po urodzeniu schudła.
Ogólnie robimy to co zawsze , chodzimy na spacery , bawimy się , tulimy . Nie ma z nami Borysa , za którym też bardzo mocno tęsknię , kocham maluszka .

 Dziękuję , że komentujecie i wpadacie tutaj . Dla mnie jest to bardzo ważne , bo daję mi motywację , by coś tutaj naskrobać . Notkę napisałam wczoraj , ale net mi padł i nie miałam jak jej dodać. Przepraszam , że mało szczegółów jest napisane przed zdjęciami , ale od ostatniego czasu zaniedbuję zdjęcia na blogu i na nich teraz się skupiałam . ;)

piątek, 23 sierpnia 2013

Relacja ze spaceru .

Na początku chciałam Was przeprosić , że miałam napisać tą notkę w sobotę , więc zbierałam się prawie tydzień aby to napisać. Dziękuję, że czytacie i komentujecie to co ja tutaj napiszę to daję mi motywację , aby dalej to pisać nawet dla jednej osoby , która to czyta . 

Od początku wakacji planowałam z psami iść gdzieś 'dalej' nie tylko na znane nam polany i las . Wybrałam się na ten spacer na początku sierpnia i nie żałuję . Najpierw z psami doszłam do lasu dwiema polanami co zajęło nam 15 minut , dotarliśmy do lasu gdzie spędziliśmy godzinę  biegając i idąc szybkim krokiem. Z lasu nie wróciliśmy do domu tylko skręciliśmy w prawo i poszliśmy drogą polną , którą szliśmy 20 minut aż dotarliśmy do polany . Szliśmy nią 10 minut i w końcu doszliśmy do naszego celu - sadu . Usiedliśmy pod drzewem , psy napiły się wody i siedzieliśmy tak 15 minut . Wróciliśmy do domu ulicą , na której pełno małych 'wredot' zaczepiało Kamę , a Nero w jej obronie warczał i odganiał od niej psy . Wzięłam Kamę na rękę i po 10 minutach wróciliśmy do domu . Byliśmy na nim równe dwie godziny co dla psów nie jest codziennością , aby jeden spacer trwał tyle czasu . Ostatnio też byłam z psami na nim , ale wróciliśmy po godzinie ,ponieważ zaczynało padać. Jak dla mnie sam spacer i miejsce do niego jest wręcz idealne . Coś czuję , że będziemy chodzić na niego częściej , a w sadzie będziemy gościć , w każdą sobotę . Jak wiecie zbliża się rok szkolny , więc ja chcę teraz spędzać z psami jak najwięcej czasu ,aby wakacje zaliczyć do tych udanych . Dzisiaj z psami byłam na godzinnym spacerze i zaliczyliśmy dwie znane nam polany i drogę polną .

Zmęczony Rolfik to szczęśliwy Rolfik .
 Zapraszam do kolejnych postów , jeżeli chcecie abym o czymś napisała to dajcie temat . :)

BARDZO PROSZĘ O PRZECZYTANIE TEJ NOTKI I ROZESŁANIE JEJ DALEJ - http://szczeknij.blogspot.com/2013/08/szczeniaczki-w-dobre-rece.html#comment-form. 

sobota, 17 sierpnia 2013

'Burkowe' życie.

Kilka dni temu pojawił się w naszej miejscowości malutki biały kundelek, który został wyrzucony - za pewne obok lasu albo z jakiegoś auta . Moja ' ukochana ' rodzinka wzięła tego psiaczka do siebie , ale dlaczego o tym piszę ? Ta 'cudowna' rodzina miała wcześniej psa , który spędził całe życie na łańcuchu , miał przeciekającą budę , a w misce zawsze pusto . Jest u nas taki pan , który chodzi i dokarmia niektóre psy. Tego też dokarmiał , ale kiedy złamał nogę nie miał kto mu dawać jeść i co się stało z 'Burkiem' ? Zdechł z głodu . Obawiam się , że tego młodego psiaka spotka ta sama krzywda . Oczywiste jest to , że pies jest , ale jedzenia to już nikt nie może mu dać . Jak na razie dzieci z tego domu bawią się z nim , ale co będzie dalej kiedy pies im się znudzi ? No właśnie , psa spotka kolejne rozczarowanie i za pewne pójdzie w zapomniane. Niejednokrotnie widziałam jak psinka ucieka z ich podwórka i wraca dopiero wtedy kiedy dzieci go zabierają do domu . Jedynym plusem jest to , że ma dużo ruchu , bo często widzę jak te dzieci jadą na rowerze , a pies biegnie koło nich , ale co z tego skoro ten pies może w końcu nie mieć siły nawet zamerdać ogonem ? Nie rozumiem ludzi , którzy biorą pod swój dach psa , a nakarmić tego pupila nie ma kto . Z chęcią bym to zrobiła , ale miałam całkiem niedawno taką sytuację , że karmiłam i poiłam sunię , a ona później za mną chodziła i przychodziła do mojego domu , a Kama obawiając się o swoje 'bezpieczeństwo' gryzła ją , a ja czegoś takiego nie toleruję . Na ogół Kama akceptuję inne psy ( gorzej jest w przypadku suczek ) , ale jest coś takiego , że ona czuję się zagrożona , bo sama poczuła życia na bruku bez jedzenia i picia . Ciekawi mnie tylko jak dalej życie bezbronnego psa będzie wyglądało .

Dzisiaj pojawi się kolejny post . Tym razem o relacji z zaplanowanego spaceru , o którym wam wcześniej wspominałam . 

niedziela, 11 sierpnia 2013

Najlepszy miesiąc mojego życia .

Jak to szybko zleciało . Szczeniaki wczoraj skończyły miesiąc . 

Zaczęło się od malutkich kuleczek , które tylko jadły, miały zamknięte oczka i uszka . Nie znały jeszcze świata , który teraz stoi przed nimi otworem .



Później czas leciał już coraz szybciej . Zaczęły słyszeć , a później widzieć . W końcu stawiali swoje pierwsze , maleńkie kroki .

Dodaj napis
Teraz już perfekcyjnie chodzą , a nawet biegają . Zaczynają pić wodę , wychodzić na dwór i odkrywać coraz to nowe rzeczy .


Powoli poznaję też ich charaktery , które są zupełnie różniące się od siebie .

Hektor jest bardziej spokojny , jednak są dni kiedy to on szaleję jak nikt inny . Umie bardziej pić wodę od brata , uwielbia kiedy ktoś go tuli i do niego mówi . Jest moją malutką przylepą , bez której dzień byłby pusty . 
Rahim jest wcielonym diabłem ,który ma niezłe ADHD . Niekiedy jest na prawdę nieznośny , ale wiadomo , że najgorsze jeszcze przede mną . Czasami sam wbiega na kolana i liże mi całą twarz tylko dla tego , że powiem na Niego ' Cwaniak ' . 

I w taki sposób minął im miesiąc życia . Jak dla mnie najcudowniejszy miesiąc po stracie Denisa .

niedziela, 4 sierpnia 2013

Biegnijcie..

Dzisiaj notka będzie inna niż wszystkie . Będzie o moich 2 cudownych przyjacielach , którzy teraz biegają szczęśliwe po Tęczowym Moście .

Miałam 4 lata kiedy on wstąpił w progi mojego domu . Mała brązowa kuleczka , która z dnia na dzień była coraz większa . Wabił się Sari , uwielbiał kiedy ktoś mówił na niego Fisiu albo Zialony . Nie usnął kiedy nie miał przy sobie sterty miśków i nie był przykryty swoim ulubionym różowym Fuńckiem - czyli kocem , z którym śpię do dzisiaj . Chodził ze mną wszędzie , chociaż ja w wieku  4 lat mało rozumiałam . Dopiero kiedy miałam 8 lat zobaczyłam jak bardzo go kocham i jakim jest cudownym przyjacielem . Każdego dnia odkrywałam w nim coś nowego , wyjątkowego . Przeżyliśmy nie jedno . Pamiętam jak został potrącony przez samochód , ze strachu uciekł na pole gdzie schował się w kukurydzy . Do nikogo nie chciał wyjść , bał się . Podeszłam do tego pola i zaczęłam go wołać , płakałam . Wyszedł , pokazał mi co mu jest . Był cały , ale miał małą bliznę koło oka . Przytuliłam go i powiedziałam mu tylko dwa słowa ' Kocham Cię ' . Wróciłam z nim do domu , wzięłam go na ręcę i powiedziałam ' Nie bój się mały , jesteś ze mną ' . Byliśmy nierozłączni aż do października 2011 roku . Kiedy znikł myślałam , że poszedł na dziewczyny . Później było już tylko gorzej . Szukałam go wszędzie , z mamą , z siostrą , a nawet z tatą . Nigdzie go nie było , moja siostra znalazła go obok domu pana , który nie karmi swoich psów . Jego szyja była cała we krwi , zagryźli go . Teraz biega za Tęczowym Mostem , nic Go nie boli , jest szczęśliwy . Kocham Cię Zialony ...

Po stracie Sariego długo nie mogłam się pozbierać . Ciągle o nim myślałam , a co sprawiało , że jeszcze bardziej bolało . 29 kwietnia urodził się Denis . Urodził się jako brązowy kundelek lecz z czasem stawał się rudy . Kiedy go zobaczyłam , wzięłam go na ręcę i wykrzyczałam ' Teraz już zawsze będziemy razem '. Spędzałam z nim , każdą wolną chwilę co oczywiście nie oznacza , że inne psy się nie liczyły . Mieliśmy nawet swoje ulubione miejsce , do którego codziennie chodziliśmy . To miejsce było w stawie , pośród drzew . Tylko ja , on nic więcej się nie liczyło . Teraz kiedy tam chodzę słyszę tylko głuchą ciszę , która nie jest wypełniona jego cichym oddechem . Chodziliśmy też na orzechy , które uwielbiał . 29 sierpnia zginął można powiedzieć , że przez swoją własną głupotę . Nie ważne co wtedy się stało , ja nadal nie umiem się z tym pogodzić . Po jego śmierci napisałam list , do niego . Umiem go na pamięć , bo bardzo często go czytam , z tym jest mi łatwiej . Przypominam sobie jak nie lubił kiedy byłam smutna , płakałam . Mój ukochany , śpij dobrze.



Okazało się , że Hektor będzie na jedno oko niewidomy , ale oczywiście nie oznacza to , że z Niego rezygnuję . Kocham Go i kochać go będę , zawsze .