W tym poście chciałabym wam bardziej przybliżyć postać Kamy i opowiedzieć jej historię.
W 2007 roku w zimę po mojej miejscowości błąkała się mała suczka. Wtedy nikt nie chciał mieć kilku psów na podwórku, a my mieliśmy już chyba 4.
Pamiętam jak bezdomny szczeniak był wyganiany, z każdego podwórka, a my z siostrami zaczęłyśmy wyrzucać po kilka bułek na pole gdzie suczka często się chowała. Kilkakrotnie byliśmy światkami jak czarna kulka zabierała nawet 6 bułek na raz do swojej malutkiej mordki.
Po kilku dniach tata powiedział nam "skoro ten pies ma tutaj jeść to niech zostanie" wtedy Kama wstąpiła w progi naszego domu. Na początku mnie i moją straszą o 4 lata
nie tolerowała i nas gryzła, ale po krótkim okresie zauważyła, że nie jesteśmy dla niej żadnym zagrożeniem i pokochała nas.
Potem nagle zachorowała. Wszystko co robiła, wymiotowała, wydalała było z krwią. Na szczęście szybko zareagowaliśmy i po niecałym tygodniu sunia doszła do siebie. Teraz Kama jest bardzo szczęśliwym psem, co pokazuję nam każdego nowego dnia, a ja jako jej pani nie zamieniłabym jej nigdy na żadnego rasowego pieska.

Brak komentarzy:
Prześlij komentarz