niedziela, 27 października 2013

Aktywna sobota.

Pierwszy raz od kilku tygodni z psami mieliśmy na prawdę aktywną i razem spędzoną sobotę.

W sobotę wybraliśmy się z psami do lasu. Na początku tak jak zawsze psy zaczęły wszystko obwąchiwać i musiałam na chwilkę stanąć. Jeszcze tak jak zawsze musieliśmy poczekać kilka minut, aż Rolfik dołączy do grupy. 



W końcu kiedy wszyscy byliśmy już razem poszliśmy w głąb lasu. Nero oczywiście pobiegł inną drogą, ale tym przestałam się martwić, bo on zna ten las jak własną kieszeń. Co chwilę kiedy zawołałam 'Nero' on przybiegał, więc miałam pewność, że nic mu się nie stanie. Hektor bardzo się pilnował i kiedy odszedł dwa kroki dalej, a ja stanęłam od razu się wykręcał i wracał.



Ciągle wołałam Kamę, bo ona jako jedyna ładnie pozuję do zdjęć. Rolfik ucieka przed aparatem/telefonem, ale i tak udało mi się mu zrobić na prawdę dobre zdjęcie z czego jestem bardzo zadowolona. Hektor skaczę mi po rękach co jest dla mnie podwójną udręką. A Nero jak zwykle biega gdzieś swoimi ścieżkami.


W końcu zauważyłam zmęczenie u psów, więc się zatrzymałam i zaczęłam im robić zdjęcia. Graniczyło to niemal z cudem, żeby Rolfik nie odwrócił głowy kiedy będzie miał na prawdę dobrą pozę, ale ten cud akurat wczoraj się stał i ma nowe, świetne zdjęcie.


Kiedy Rolfik już nie miał zupełnie siły, Kama i Hekor zaczęli gryźć się dla zabawy, a Nero przybiegł z jęzorem do ziemi. Bardzo podobał mi się zapał Kamy do robienia zdjęć, bo kiedy wyciągnęłam telefon ona już była obok mnie. Kolejne zdjęcie też bardzo mi się podoba, bo Kama zawsze pokazuję w taki sposób, że jest szczęśliwa.


Kiedy wyszliśmy z lasu zrobiłam jedno niekoniecznie dobre zdjęcie Nerowi, ale nie miałam kiedy zrobić mu innego, bo cały czas gdzieś biegał.



Na tym skończyliśmy nasz spacer w lesie.



Wróciliśmy do domu, nalałam psom pić i dałam jedzenie, które ugotowałam wcześniej z mamą dla nich, a one po zjedzeniu położyły się i dopiero po godzinie zaczęły trochę się ruszać. Między czasie zostały wyczesane, a Kama i Hektor aportowali. Chciałam iść z nimi wieczorem na jeszcze jeden spacer, ale one były zrezygnowane. Tą sobotę zaliczam do naprawdę udanego dnia!

środa, 16 października 2013

Biegnij, to już chyba czas.

Urodziłeś się 10.07.2013 roku. Nie dane było Ci długo żyć. Dzisiaj ostatni raz przebiegłeś po drodze życia, wbiegłeś za Tęczowy Most i tam spędzisz reszte swojego życia, mój przyjacielu. Zaczęłam tak bardzo Cię kochać, zaczynałeś znaczyć dla mnie tak wiele... Teraz Cię już nie ma, nie przywitasz mnie ukochanym merdającym ogonkiem i wiecznie głodną mordką. Tego już nie ma, ale nie odeszło w niepamięć. Czy to ostatnie wypowiedziane ' pa kochanie ' przez twoją panią ( moją siostrę ) i ostatni wspólny spacer z nami musiał nadejść tak szybko? Chociaż czasami dawałeś mi w kość to nigdy nie przestałam w Ciebie wierzyć Cwaniaku, wiedziałam że wyjdziesz na dobrego psa, z moją pomocą. Wyszedłeś na drogę, niepotrzebnie, co pomyślałeś w ostatniej sekundzie swojego życia?  Tego już nigdy nie odczytam z twojego zachowania, bo nigdy już Cię nie zobaczę Rahimie. Biegaj, szalej i zarażaj wszystkich swoją radością. Kocham Cię...


Rahim zginął dzisiaj (16.10.2013 r.) pod kołami samochodu. Śpij słodko ukochany...

niedziela, 6 października 2013

Rolfik .

Pełnym krokiem w moje życie wtrąciła się jesień. Uwielbiam w niej kiedy kolorowe liście jeden po drugim lądują obok moich stóp , a ja z szelestem chwytam je do ręki . Jedyne czego nie lubię to szybko kończącego się dnia i zimna. W sumie ta jesień będzie chyba jedną z najdłuższych jesieni w moim życiu . Powód jest prosty . Codziennie wieczorem i rano modlę się , że kiedy pójdę przywitać się z psami będziemy w komplecie, a Rolfik nadal będzie witał mnie swoim szczekiem . Mój 14 letni przyjaciel czuję się codziennie coraz gorzej , nie wchodzę w grę żaden weterynarz, bo kto wygra ze starością , jak go z niej wyleczyć? Nie da się . Myśląc kiedyś , że może go nie być tutaj od razu wpadałam w panikę , ale myśląc ' przecież on jeszcze długo pożyję ' zawsze dochodziłam do wniosku , że nie warto przejmuję się na zapas . Teraz zostaję mi tylko błagać żeby przeżył kolejny dzień . Najgorsze jest to , że on nie je i nie piję . Kiedy chcę go nakarmić albo napoić odkręca głowę w drugą stronę nawet nie patrząc co dzisiaj powinien zjeść. W tamten poniedziałek ostatnio zamachał ogonem teraz nawet go nie podnosi . Ma duży problem ze wstawaniem , więc nawet nie chodzimy na spacery . Patrząc w te jego brązowe oczy widzę jeden wielki ból . Temu psu zawdzięczam tak wiele , że nie wyobrażam sobie życia bez jego codziennego szczeku i tych brązowych kochanych oczu. To dzięki niemu zaczęłam interesować się zwierzętami i pogłębiam wiedzę z wiekiem . To on zawsze kiedy byłam smutna albo płakałam poprawiał mi humor . Kocham go tak bardzo , że czasami kiedy pomyślę , że nie zacznę dnia od przywitania się z nim , a on nie przywita mnie tym pogodnym szczekiem odechciewa mi się wszystkiego . Mam nadzieję , że dożyję jeszcze przynajmniej miesiąc , chcę żeby Milena ( moja siostra , która mieszka w Krakowie , z którą Rolfik jest tak samo zżyty jak ze mną ) pożegnała się z nim . Będę o niego walczyć , nawet z jego śmiercią . Nie pozwolę mu odejść , umrzeć i zostawić tego wszystkiego co razem przez 13 lat zbudowaliśmy . Za mocno go kocham żeby odpuścić. Cieszcie się każdym dniem z waszym pupilem , bo nie macie pewności czy ten dzień nie będzie ostatnim .

NIEDŁUGO NAPISZĘ COŚ WIĘCEJ O SZCZENIAKACH , BO ZA CAŁE 4 DNI BĘDĄ MIAŁY 4 MIESIĄCE. PRZEPRASZAM ZA MOJĄ NIEOBECNOŚĆ , ALE TERAZ SKUPIAM SIĘ NA NAUCE I SZKOLE.